10.05.2010 23:11
Moto-tacierzyństwo - debiut
Od piątku wydarzyło się wiele. Bardzo wiele. Najpierw w sobotę rano, kiedy obudziłem się pośród pustych butelek po piwie okazało się, że jednak nie wypiszą mojej żony tego dnia, więc już wiedziałem, że będzie latane:-) Spać poszedłem jakoś tuż przed 6.00, a była 9.00... Ciężko powłócząc nogami doprowadziłem mieszkanie do stanu przypominający ten z przed rozmnożenia. Nie macie pojęcia ile rzeczy potrafi wylądować obok kosza, zamiast w jego wnętrzu i ile sensu jest w słowach żony typu: „tylko nie wchodź tu w butach!”.
Tego dnia dwa razy byłem w szpitalu z konkretnym lataniem w przerwie. I ja i żona stwierdziliśmy, że może mi się to przydać i ustawić myśli na właściwych torach. Podziałało, nie powiem:-) Wieczorem zaliczyłem obiad u rodziców, bo moja lodówka nie miała praktycznie żadnej wartościowej zawartości poza płynami, którymi zamierzałem się znowu nafaszerować:-)
W niedzielę rano, pełen werwy, przygotowałem wszystko, co było potrzebne, by odebrać dzidzię: wózek, fotelik i dzidziowe akcesoria. Z oczywistych względów zrezygnowałem z motocykla i pognałem na Infancką autem. Z walącym sercem wpadłem obładowany tobołami na oddział, gdzie żona właśnie kończyła szykować małą do pierwszej w życiu trasy. Dość szybko załatwiliśmy formalności i w drogę. Wieźliście kiedyś dziecko? A właściwie WŁASNE DZIECKO? Część z was, pewnie tak, ale ja byłem zielony. Jak ostro mogę ruszać? Jak hamować? Córka jednak okazała się być bardzo odporna na wszelkie przeciążenia i nawet się nie obudziła. I dopiero w domu pierwszy raz poczułem jak to jest być tatą. Tego dnia wszystko było jeszcze przede mną...
To bardzo dziwne uczucie, gdy wchodzisz do własnego domu, a tam na kanapie kwili mała istota. Zdajesz sobie sprawę, że to twoje własne dziecko, ale wszystko wydaje się jakieś...nierzeczywiste. Znacie to uczucie, jak kupujecie motocykl? Gdy wieczorem idziecie do garażu i jeszcze nie do końca zdajecie sobie sprawę, że jest WASZ? Każdą chwilę spędzacie gdzieś w jego pobliżu, pucujecie, smarujecie, wszystko sprawdzacie po kilka razy, siedzicie i bezmyślnie patrzycie. I tak samo z dzieckiem:-) Odkryłem, że bardzo lubię położyć się obok niej na kanapie i patrzeć jakie stroi miny i jakie dźwięki wydaje, a są one naprawdę prześmieszne:-) No a potem przychodzi pierwsza kupa, pierwsza kąpiel i wszystko pierwsze.
Zanim mała przyszła na świat myślałem, że nie będę potrafił się nią zając tak, jak należy. Myślę, że panowie wiedzą, o co mi chodzi;-) No bo tak: nie ma szkoły radzenia sobie z dzieckiem, ani nie ma z tego egzaminu, który weryfikuje Twoje umiejętności i dopuszcza do opieki, albo nie. Nie ma nic, gdzie możesz sprawdzić, czy faktycznie dasz radę. A potem okazuje się, że potrafisz zawinąć zajebisty becik, że potrafisz profesjonalnie przemyć pępek spirytusem, a lulasz tak, że mucha nie siada:-) I wszystko zaczyna się układać. To tak, jak z pierwszą gumą: próbujesz, czaisz się, oglądasz na Youtube’ie filmy „how to” i nagle zaczyna wychodzić i ani się obejrzysz, jak potrafisz zrobić wheelie od świateł do świateł, albo... przewinąć córeczkę:-)
Komentarze : 13
Uuuu Czyzby prawdziwi faceci nie wymarli ?! szacunek i oczywiscie gratulacje ;DD
Haha... Kolejny pantoflarz! Żartuję oczywiście i gratuluję. Jaki prezent dostanie na 1 komunię? Czyżby moto? :D
gratuluje córeczki!
mojemu bracholowi też kilka dni temu urodziła się córeczka! już jest w domu, co więcej widziałem kilka tygodni temu, jakim wzrokiem brat patrzył na moje nowo zakupione moto;), a tu żonka jeszcze wtedy z brzuchem pod nosem.
-No stary musisz jak ja poczekać 20 lat, odchowasz dziecko, posiwiejesz i też sobie kupisz-pocieszyłem brata,
-Ni ch*a kupie sobie i to już niedługo - odpowiedział brat,
-No, no - pomyślałem sobie w duchu, ja też tak kiedyś mówiłem, a trwało to prawie ćwierć wieku ;))
fajnie sie czyta :) Teraz twoje życie napewno sie odmieni ;)
super jakbym czytał o sobie pzdr ;)
gratuluje córeczki ;-) super tekst,pozdrawiam serdecznie.
Zajebisty tekst.
Gratuluję córki! Sama mam dwie i wiem, że niestety trudno pogodzić latanie na moto z opieką nad małymi dziećmi. Trzeba poczekać, aż podrosną i będą się nadawać na "plecak" :)
Pozdro dla całej waszej trójki!
Sam od 4 miesięcy jestem ojcem, zajebisty tekst :-) Gratuluje i pełen szacun.
@thrilco:
no pewnie, że są takie szkoły, jednak tata nie wiele z nich wynosi. Po pierwsze dlatego, że na tym etapie jeszcze nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji;-) Po drugie dlatego, że wszystko jest omawiane szybko i po łebkach z komentarzem, że "Sami potem zobaczycie, jak wam najlepiej".
Ja jednak przyszłym tatusiom polecam uczestniczenie w takich zajęciach, bo daje to pewien pogląd na to, co czeka matkę ich dziecka.
genialny wpis! pozdrów żonę, małą i moto
Notabene...szkoly radzenia sobie z dzieckiem sa...to sie nazywa...Szkoła Rodzenia. Mama sie uczy jak urodzic a tata jak obchodzić. Ale i bez tego jak masz olej w głowie to dasz rade. Poradik w postaci Youtube...alez ja juz jestem stary...hahahaha:D
Jestem pełen podziwu podejścia, porównań i spostrzeżeń, do zobaczenia gdzieś na drodze.
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (4)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)
- Wszystko inne (2)