Najnowsze komentarze
Ok, mam świadomość, że minęły eony...
P.S jak uda się komuś ustalić co m...
Witam, Ja mam też GSR-a ma aktua...
zastanawia mnie po co tak często w...
Witam. Ja taże jestem posiadaczem ...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

16.05.2010 23:01

Ja, teściowa i Bob. Fat Bob.

W połowie tygodnia przyjechała do nas moja teściowa, żeby nam pomóc w tych pierwszych, najtrudniejszych - jak mówią niektórzy - dniach. Bynajmniej nie dlatego, że sobie nie radzimy, ale dlatego, że mojej żonie należy się chwila odpoczynku. Nie ukrywam, że mi też;-) Nie twierdzę, że bycie moto-tatą jest mi nie po drodze. Nie. Jest super, naprawdę. Odkrywam wszystko na nowo. W tym siebie. Za każdym razem, gdy odkryję w córce własną cechę tryskam radością! Ziewa jak ja. Przeciąga się też jak ja. Nawet kontempluje „okoliczności przyrody” jak ja:-) I powiem wam, że świadomość bycia ojcem dopiero teraz powoli do mnie dociera. I z dnia na dzień co raz bardziej uświadamiam sobie jak bardzo kocham swoje dziecko. W przeciwieństwie do jego matki, która kochała je od chwili poczęcia, no ale to w końcu kobieta;-)


W sobotę postanowiliśmy z żoną wykorzystać teściową i urwać się do kina. Ania nie była w kinie od stycznia albo grudnia - żadne z nas nie pamiętało. Zostawiwszy w domu dzidzię pod, jak by nie było, dobrą opieką pognaliśmy do kina. Po godzinie seansu oboje tęskniliśmy za małą. Pojechaliśmy do domu, gdzie zgodnie z przypuszczeniami wszystko było pod kontrolą. To z kolei zachęciło nas do krótkiego przelotu na moto;-) Ania jest jeszcze w stanie wskazującym...na poród;-) Ogólnie daje o sobie znać zmęczenie materiału którego używa się do siedzenia na motocyklu, więc starałem się być delikatny. Jechaliśmy powoli, nie za szybko, napawając się każdą spędzoną razem chwilą. Pierwszy raz od dłuższego czasu mogliśmy być dla siebie na wyłączność i...było super! Żona mimo bólu miała banana od ucha do ucha:-) Nie pamiętam kiedy ostatnio mogliśmy przez chwilę pomyśleć tylko o sobie...


W między czasie sytuacja w robocie się trochę uspokoiła, więc mogłem się skupić na głupotach. Lubię głupoty;-) No i pierwszą głupotą, jaką udało mi się wymyślić było zapisanie się na jazdę z okazji H-D Demo Truck Tour. Jakiś czas temu nie zdecydowałbym się na inny motocykl niż sport. Potem ewoluowalem dostrzegając praktyczne cechy nakedów. Zrozumialem, że osiąganie 160km/h na pierwszym biegu w mieście jest absolutnie pozbawione sensu, a wyprostowana pozycja na nakedzie sprzyja dłuższemu lataniu. I tak, wiem, że za chwilę część moto-populacji „powiesi na mnie kilka psów” twierdząć, że supersporty to jedyne motocykle, które nadają się do jazdy;-) No w każdym razie zapisałem się wybierając Fat Boba. Cały tydzień czekałem na niedzielę modląc się o pogodę, więc parę soczystych bluzgów o poranku nie powinno być zaskoczeniem. Lało. Ania namawiała mnie, żebym może przełożył, ale...nie da się przełożyć Demo Truck Tour, więc oznajmiłem, że jadę i koniec. Aura nagrodziła moją determinację i przestało padać. Jak na skrzydłach pognałem do Liberatora, gdzie czekał na mnie Bob. Fat Bob. Może to śmieszne, ale najbardziej ucieszyłem się z tego, że pasuje mi pod kolor kurtki;-) No ale nic, przejdźmy do rzeczy.


Rzecz wygląda tak, że nigdy nie jechałem chopperem. Katalogowe 320kg robiło na mnie wrażenie, moc już niezupełnie;-) Po briefie zostalem z Grubym Bobem sam na sam. Pierwsze kilka metrów było trudnych, bo nie wiedziałem gdzie są podnóżki, a fakt, że ich nie widzialem również niczego nie ułatwiał. Gruby był jednak wyrozumiały i po krótkich negocjacjach manetką (która miała GIGANTYCZNY luz) ruszyliśmy w drogę. Miałem świadomość tego, że to v-twin o  pojemności 96 cali sześciennych i że nie jest to wysoko obrotowy agregat, a brak obrotomierza nie ulatwiał mi jazdy. Po chwili jednak względnie go ogarnąłem i suneliśmy z Bobem razem do przodu. Winkle na trasie toruńskiej nie zrobiły na nas dużego wrażenia, choć miałem wrażenie że przytrę podnóżki. Po kilku kilometrach Bob uświadomił mi o co w tym wszystkim chodzi. Więc w krótkich żołnierskich słowach chodzi o to, że H-D nie nadają się do jazdy;-) Stwierdziłem, że seryjny wydech sprawia, że Grubas pracuje jak stara Wołga. Nie istnieje coś takiego jak „szybka” przegazówka na światłach: na obroty wchodzi wolno i długo na nich zostaje nawet po zamknięciu przepustnic wibrując przy tym jak stara pralka „PREDOM Superautomat”. Opony, na których Grubas z Milwaukee opuścił fabrykę, albo po prostu nie nadawały się do jazdy po mokrym, albo w ogóle do niczego się nie nadawały:-) Do tego same podnóżki wyglądały tak samo jak te z Simsona S51 Comfort. Tylny hebel był chyba zapowietrzony, albo pedał nie był połączony z zaciskiem, a dźwignia zmiany biegów była precyzyjna jak ręczny cep. Jaki to wszystko dało wynik? Wynik był taki, że miałem ochotę sprzedać samochód, GSRa, Piaggio i nerkę, żeby tylko taki mieć i żeby jeszcze starczyło na solidny customizing, czyli to, o co w tym wszystkim chodzi;-) I teraz wiem, że sobie kiedyś sprawię jakieś solidne żelazo, nie wiem, czy będzie to Bob, ani czy w ogóle będzie to Harley. Może Rocket Roadster? Wiem, że będzie to kawał soczystego i ciężkiego żelaza. I wiem, że córka będzie mnie często prosiła, bym odwiózł ją tym bydlakiem do szkoły;-)

Komentarze : 8
2010-08-11 22:46:52 marian R1

Zarąbiste,gratuluję.W przyszłości planuję zakup dwóch chopperów,dla mnie i dla małżonki jeśli wszystko dobrze pójdzie.Oczywiście ściga zostawię tylko dla siebie.Ścigacze dobre są dla wariatów i zamierzam trochę zmądrzeć niemniej na Harleye chyba się nie zdecyduję.Pewnie miłośnicy tej marki mnie zakraczą ale wydaje mi się przereklamowana i poszukam czegoś podobnego ale innego producenta.Ważne aby było wieelkie,hałaśliwe i nadawało się do bezpiecznego i spokojnego podróżowania w wygodnej pozycji na długich trasach.

2010-06-29 08:31:32 maciek

hej

A już przestawałem Cię lubić :)

Sam zdecydowałem się na Fat Bob-a i Twój opis o wożeniu moich łepków tym " bydlakiem" do szkoły i gdziekolwiek się zgadza :) - Tato - ale przyjedziesz po mnie motorem :)

Ale najlepszy komentarz mojego młodszego syna po wejściu do Liberatora w Wa-wie -

No..... i ten jest podobny do prawdziwego motoru a nie do skutera jak ten od Pana....X ( miałem wypożyczonego w tym czasie od dobrego kumpla CBF-a - oczywiście nie obrażając CBF-a)

pozdrawiam

2010-06-17 09:47:36 Odważny

Dołączam do do Bocza i zmiji zostajesz moim idolem ;) świetne teksty, wszystko poukładane a i morda sama się cieszy czytając twojego bloga. Wielki, ogromny nieogarnięty szacunek :)) Pozdrawiam

2010-05-27 15:38:33 skocznia

no, no, no 1573ccm, to nie tak mało

2010-05-18 18:46:01 gpz

czytam wszystkie twoje wpisy-moj narzeczony mi je "podrzuca" twierdzi ze to o nim w przyszlosci:)gratuluje dzidzi i pomyslu na bloga!!swietny;)

2010-05-17 23:15:14 Żmija

Nie tylko Ty Boczo :)

2010-05-17 23:00:38 Boczo

Właśnie zostałem Twoim fanem :)

2010-05-17 19:15:45 sport, lub ew. naked

Nie lubiłem chopperów, a mialem okazję pierwszy raz w życiu przejechać się chopperem. Nie wiedziałem, gdzie sie trzyma nogi, ale za to od samego dołu obrotów robił niezły raban z tyłka. Poza tym, biegi jak młotem kowalskim, a wał napędowy latał jak żyd po pustym sklepie. Hamulce też szału nie robiły. Zsiadłem, oddałem koledze kluczyki i powiedziałem: "Wstyd się przyznać, ale zaj$#%(@cie mi sie podoba"

  • Dodaj komentarz