Najnowsze komentarze
Ok, mam świadomość, że minęły eony...
P.S jak uda się komuś ustalić co m...
Witam, Ja mam też GSR-a ma aktua...
zastanawia mnie po co tak często w...
Witam. Ja taże jestem posiadaczem ...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

08.06.2010 22:51

To już miesiąc.

Już miesiąc jestem moto-tatą. Rozczarowanie miłe czy nie miłe? Spełnienie marzeń, czy tacierzyński koszmar? Zapraszam;-)

Ostatni miesiąc, pierwszy miesiąc życia mojej córki, upłynął....szybko;-) Wydarzyło się wiele, wiele się zmieniło. Z żoną zdążyliśmy wpaść w lekką rutynę, ale w przypadku małego dziecka, to chyba norma. Rano budzik. Ja olewam, żona wstaje. Robi śniadanie. Ja wstaje. Jem, ubieram się, buzi i wychodzę. Żona karmi małą i idzie spać. Praca.... Dalej praca. O 16.00 zaczynam z cichacza zakładać buty motocyklowe pod biurkiem. 16.30 ogień. 17.00 „Kochanie wróciłem!”. Obiad. Potem chwilę odpoczywam. Gdzieś między 19.00 a 21.00 kąpanie małej - godzina jest uzależniona od tego, czy idę polatać, czy nie. No i idę latać, albo nie;-) No i tak, panowie, moja żona pozwala mi wyskoczyć czasem na moto!!! :D To poczytuję sobie za rozczarowanie miłe;-)


Instynkt. Zawsze myślałem, że go mam. To znaczy dalej myślę, bo nigdy mnie nie zawodzi;-) Zawsze wiem, że to „łożysko na wale”, albo „będzie padać”. Tymczasem, gdy mała udowadnia, że płuca również ma po mnie... Nie wiem nic. Czasem, kiedy ją trzymam, gdy żona krząta się w kuchni, a mała zaczyna płakać patrzę na Anię pytającym wzrokiem, a ona mówi „przekręć ją tak, żeby widziała okno/korytarz/kuchnię” i... cisza;-) No kurczę, o co kaman? Nie wiem, ale moja żona wymiata, jeśli o to chodzi: wie zawsze i wszystko. Oprócz tych chwil, kiedy żadne z nas nic nie wie, a tych ostatnio nie brakuje. No właśnie...


Najpierw powiem coś jasno: nasza Malwinka jest po prostu „the best”. Jest grzeczna, cichutka, w nocy nie krzyczy, tylko cichutko się budzi i wierci. Jest super. Czasem jednak, zazwyczaj wieczorem po kąpieli, budzi się w niej demon!! ;-) Krzyczy, absorbuje, bo... bo tak. Jak to baba, z żadnego konkretnego powodu i bez ostrzeżenia. I nie będę ukrywał, że czasem oboje mamy dość; ja, bo padam po pracy, a Ania, bo pada po całym dniu walki z dziecięcym żywiołem. I tu uratowało nas ostatnio wesele:D


Jakiś czas temu dostaliśmy zaproszenie do Torunia na wesele Ani koleżanki. Na początku miałem wiele wątpliwości, bo to w końcu dosyć duże przedsięwzięcie, jeśli chce się tam być z małą. Bez niej z resztą też.Stwierdziliśmy jednak, że „raz kozie śmierć” i potwierdziliśmy swoją obecność. W końcu to okazja, żeby wyskoczyć na weekend, żeby się zabawić, żeby spotkać się z Ani rodzicami...i okazja, do tego by mała pierwszy raz pokonała trasę 200km. Moi teściowie zdeklarowali się, że zaopiekują się Malwinką, gdy my (ja w zasadzie) będziemy dawać ostro w palnik:D Ja, jak zwykle popłakałem się na ślubie, potem upiłem się na wesoło na weselu, odstawiałem „Travoltę”, potem popłakałem się na podziękowaniu rodzicom, a potem... miałem mega-kaca;-) Wesele więc zaliczyłem do udanych, skoro każdy z punktów z check-listy został odhaczony. Malwinka ogólnie trasę zniosła dobrze, sam pobyt tam już nie za bardzo. Nowe zapachy, nowe miejsca, nowe głosy, to chyba za dużo dla małego człowieka. No ale wróciliśmy do Warszawy, gdzie okazało się, że znowu mamy powódź...


W tak zwanym „między czasie” dałem radę odebrać nagrodę wygraną w konkursie na „tym drugim portalu motocyklowym”. Nagrodą był Triumph Tiger do mojej dyspozycji na cały weekend. Pominę już drogę przez mękę, którą musiałem przejść, by go w końcu dostać w swe łapska. Zacznę od jego odbioru. No więc ilu z was, dużych chłopców, jechało jako plecak na sportowym litrze? Ja nigdy, aż do wtedy:D Motocykl, który mnie rozdziewiczył to Kawa ZX-10R. Masakra... Ani żadnego uchwytu, ani wygodnej pozycji, ani nic, co znacząco poprawiłoby mój komfort. No ale nic, przeżyłem, Tygrysa odebrałem. Pierwszy raz jechałem na takim, dosyć sporym, motocyklu. Nigdy ten gatunek mnie nie pociągał, jednak szybko się z nim zaprzyjaźniłem: promieniowe zaciski, stalowy oplot, zawiecha upside-down. Coco-jumbo i do przodu! Pierwsze kilometry były ciężkie, bo nie mogłem się do niczego przyzwyczaić: ani do dźwigni biegów, ani do sprzęgła, ani do gazu...ani nawet do pozycji za sterami. Wszystko, po GSRce, było dziwne i toporne. Może nie tak, jak w Fat Bobie, ale jednak toporne. Dosyć szybko okazało się, że w tym brytyjskim szaleństwie jest metoda i miasto stało się placem zabaw - i to na dwa dni:D Szarżom nie było końca, a ubaw po pachy. Naprawdę, na mało którym sprzęcie jeździło mi się aż tak fajnie. Co prawda wątpiłem w obecność wszystkich ze 115KM, ale było spoko. Reakcja na gaz na żadnym biegu nie zaskakiwała, hamulce były po prostu kozackie, a prowadzenie jak na nakedzie. No może prawie jak a nakedzie;-) Koła jak z szosówki, a masa wysoko. No ale nic. Jedynie spalanie mi nie pasowało, bo wynosiło zawsze gdzieś około 9 l/100km... Dużo. No i ochrona przed wiatrem; tu myślałem, że będzie lepiej, a było kiepsko. Ogólnie Wam powiem, że Tiger to zajebisty motocykl, którego bym nie kupił. Nie dlatego, że mi coś nie pasuje, tylko dlatego, że nic mi nie pasuje:D Ot, przewrotna teza;-) To po prostu nie jest typ motocykla, który mógłbym ujeżdżać, bo Tiger właściwie nie reprezentuje żadnego typu motocykla: enduro? Nie. Szosa? Nie. Turystyk? Też nie. To taka, ot, hybryda która bierze po troszku z każdego gatunku i wychodzi takie o, coś nicoś. Motocykl poprawny, ale musiałbym być naprawdę bardzo bogaty, żeby go kupić, bo byłby pewnie piątym motocyklem w moim garażu.

Komentarze : 12
2010-08-02 23:18:46 bandy

lubie zapierdalac

2010-06-30 00:04:58 Piotr

Widziałem Cię 26.06, sobota wieczór, ok 22:00. Ze skrzyżowania sobieskiego i nałęczowskiej, ruszyłeś sobieskiego na gumie w stronę centrum. Było z tobą jeszcze kilku na moto. to byles Ty :>?

2010-06-12 23:47:28 M

Ja na wieczorną wściekliznę małej polecam Ci Esputicon, czyli takie kropelki na kolki :) Mojej pomogły... Pzdr Maciek

2010-06-11 01:07:18 dawid

Masz rację. Zresztą każdy bike jest fun, jeśli spojrzeć na sprawę z odpowiedniej perspektywy (jazda na YBR 250 też była czarowna na swój sposób). Tiger nie jest ciężki - zaledwie około 200. Jest faktycznie wysoki, ale na teren się nie nadaje. Trochę żłopie, dziewiątki nie udało mi się osiągnąć, 8 mnie poraziło, choć na trasie przy spokojnej jeździe wyszło 5,6. Niby dupa, a jednak bardzo go lubię. Kiedy na niego patrzę i kiedy nim latam, przypomina mi się Niki Lauda, który powiedział, że uwielbia w mercu to, że wygląda jak taksówka, a jeździ jak Ferrari. Tiger jest dostojny, a potrafi przyczadzić. Bardzo łatwo się na nim wyłożyć. W sumie trochę dziwna filozofia motocykla, ale to mnie w nim ujęło. Zupełnie się nie nadaje na pierwszy sprzęt, więc oczywiście właśnie w takim charakterze go nabyłem. Ale i tak najważniejsze, żeby się dzieci zdrowo chowały :)

2010-06-10 18:43:26 kubaz

Dla mnie Tiger to nie funbike. Funbike, w mojej opinii, musi mieć dobry stosunek mocy do masy i musi być lekki, zwrotny i odpałowy:-) Np. KTM Duke, czy Ducati Monster S4RS. Jak dla mnie określenie funbike działa ponad podziałami na gatunki. No ale to moje zdanie:D Tiger to taki mieszczuch dla wysokich riderów.

2010-06-10 15:05:42 TDM

Pasti, co do TDM to niezgodze sie, ze jest Funbike'm. Wg mnie to swietny turystyk! Co do Tigera to bylby to ,w moim przypadku, swietny nastepca TDM gdyby tylko mial wal...

2010-06-10 09:02:33 kubaz

Dawid, na 9 l/100km wplynelo kilka czynników: pojemnosc 1050ccm, waga i rozmiar maszyny, to, ze to pojazd demonstracyjny no i na koncu to, ze byl to weekend:-) Ogolnie go nie oszczedzalem, bo i nie po to go wzialem:D Zanim przewietrze corke na moto jeszcze troche czasu minie, ale oczywiscie napisze;-) Pozdrawiam!

2010-06-10 01:19:26 dawid

Fajnie, że nie kupisz Tigera. Jest coś takiego, jak profil użytkownika - i tu ta brytyjska maszyna zupełnie nie pasuje. Nota bene interesuje mnie, jak Ty zrobiłeś 9 litrów na setkę. Można i 15 na sto - takie są wskazania komputera, jak się zapnie jedynkę na centralnej podstawce.
Gratuluję córci, napiszesz, jak dasz jej poczuć po raz pierwszy wiatru na 2 kółkach?
Pozdrawiam!

2010-06-09 21:41:17 Pasti

Tiger to podobno funbike(coś co ma służyć do zabawy i ciężko znaleźć mu jakiś konkretny praktyczny przydział, do tej samej kategorii co Tiger należą Kawasaki Versys i Yamaha TDM) ;) .

2010-06-09 13:47:29 Qbol

Robiłem za plecak na zzr 1400. Masakra. Zwłaszcza po przekroczeniu 200 i ostrym hamowaniu:]

2010-06-09 10:34:32 Mroowkojad

Jeśli chodzi o wieczorną wściekliznę to mają to wszystkie dzieci, i chłopcy i dziewczynki. Po całym dniu mocnych wrażeń po prostu muszą odreagować. I trzeba się do tego przyzwyczaić, bo szybko to nie minie. Pozdrawiam moto (drugi sezon) - tata ( już trzeci sezon) Mroowkojad

2010-06-08 23:23:11 matus :P

Kawał dobrej roboty :)

  • Dodaj komentarz