Najnowsze komentarze
Ok, mam świadomość, że minęły eony...
P.S jak uda się komuś ustalić co m...
Witam, Ja mam też GSR-a ma aktua...
zastanawia mnie po co tak często w...
Witam. Ja taże jestem posiadaczem ...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

07.05.2010 23:03

Początek

„Kochanie, będziesz tatą!”. 


Te słowa spadły na mnie jak grom. Pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy to „Chwilunia. Jak to?! Ja?! TATĄ???”. Nie, żebym nie wiedział jak robi się dzieci i skąd one się biorą. Wiedziałem:-) Byłem cztery miesiące po ślubie i staraliśmy się o dziecko, ale... Ja? Tatą?? Nie wiem, jak inni przyszli ojcowie, ale w mojej głowie pojawiło się dwa miliony pytań, na które nie znałem odpowiedzi. Od prostych typu „Czy moja wypłata to przetrwa?” do trudnych, typu ”Co to są pieluszki i jak je wybrać?”. O dzieciach nie wiedziałem nic. Kompletnie. Zawsze żyłem zgodnie z filozofią, że dzieci są jak pierdnięcia: toleruje się tylko swoje. To był pierwszy dzień w moim życiu, gdy na Youtube nie oglądałem filmów o jeździe na gumie i jej paleniu, ani o tym jak zrobić bombę z saletry amonowej, ani o tym, jak wymienić olej w lagach. Oglądałem filmy o tym jak wykąpać maleństwo, jak je przewinąć, czy w końcu jakie mu zapewnić warunki. Na serwisach aukcyjnych nie szukałem już opon, olejów, nowych rękawic... Szukałem wózka, łóżeczka i ciuszków. Szok. 


W brew pierwszym przypuszczeniom szybko minęło zaskoczenie, niedowierzanie i obawy. Będę tatą i będę w tym dobry! A jak! Znowu szukałem opon, motocykli, oglądałem filmy o paleniu gumy. Wyzdrowiałem! I to trwało do marca, gdy znowu wsiadłem na moto. Nie wiem, czy przez zimę się zestarzałem, czy kierowcy puszek nagle posiedli współdzielone IQ i zaczęli jeździć jak jedna bezmyślna masa. Coś się zmieniło i przestałem jeździć tak odważnie, jak wcześniej. Teraz byłem przyszłym tatą i musiałem zadbać o to, żeby zapewnić mojej rodzinie godny byt i przede wszystkim długie i bezawaryjne korzystanie z ich własnej i jedynej głowy. Głowy rodziny.


Pominę fakt, że wskazówka obrotomierza w samochodzie przestała przekraczać wartość 3 000rpm (nie mam diesla). Bardziej boli fakt, że ta sama wskazówka w moto przestała przekraczać 10 000rpm, a przednie koło jest jakby przyspawane do asfaltu! Ważniejsze jednak jest to, że zacząłem zastanawiać się nad tym, że jakiś kozak w swoim CRX-ie poczuje się dotknięty faktem, że objechałem go spod świateł, a wszystko skończy się tak, jak na gen. Maczka... Osobiście nie mogę doczekać się chwili gdy wrócę do domu, a moja mała córeczka podbiegnie do mnie, usiądzie mi na kolanach odzianych w skórzane spodnie motocyklowe i powie „kocham cię, tatusiu!”.


Co dzień wyjeżdżając do pracy zadaje sobie pytanie, jakiego osła spotkam dziś na drodze. Już dawno przestałem myśleć o tych wszystkich gapach zmieniających nagle pas i wyjeżdżających z podporządkowanych, że chcą mnie zabić. Wisi mi też to, że ktoś nie przepuszcza mnie w korku, bo to jego prawo. Nie wisi mi to, że jakiś osioł celowo może chcieć zepchnąc mnie z drogi przekreślając całe moje przyszłe tacierzyństwo i wszystkie te spaniałe rzeczy, których doświadcza młody tata. 


Czy przestanę latać sprzętem? Nie. Czy będę nim latać tylko w weekendy? Na pewno nie. Czy boję się jeździć? Jak jasna cholera. Za każdym razem, gdy przyciskam guzik rozrusznika i dźwignia zmiany biegów z przyjemnym dla ucha klikiem wbija pierwszy bieg, kiedy brama z charakterystycznym łoskotem wpuszcza do garażu masę rozgrzanego powietrza modlę się, by niebawem wrócić w to samo miejsce, zdjąć kask ze spoconego łba i z bananem na twarzy powiedzieć mojej wspaniałej żonie, że ją kocham. Będę moto-tatą. Na przekór wszystkiemu. Będę tatą i będę w tym najlepszy!

Komentarze : 2
2010-05-08 02:47:15 L.

Super tekst! Odkrylem w nim czastke siebie. Pozdrawiam.

2010-05-08 00:40:55 Marty

i tak właśnie trzymaj! Sam będę stawiał to sobie za cel

  • Dodaj komentarz